Wiatr mąci mi w życiu.
Miesza ludziom w głowach.
Powoduje pustki i zniszczenia.
Znika.
Ale tylko na chwilę.
Za każdym razem powraca
Ze zdwojoną siłą.
Niszczy odbudowane.
Udowadnia są siłę.
Nic nie jest w stanie go pokonać.
Uginanie się pod nim
Jest gorsze niż ucieczka..
niedziela, 8 listopada 2015
piątek, 25 września 2015
Zwątpienie.
Kiedyś wierzyłam, że mogę wyjść na prostą. Snułam plany na wspaniałą, udaną przyszłość. Miałam marzenia. Chciałam być kimś ważnym . Kimś kto może o wiele więcej niż mógłby sobie wyobrazić. Osobą, która nie boi się walczyć o swoje, która nie boi się kolejnego dnia.
Zgubiłam się. Zaczęłam wątpić.
Wątpić we wszystko - w przyszłość bez strachu, w przyszłość z nową mną, w marzenia, w siebie.
Najwyższa pora się odnaleźć.
niedziela, 13 września 2015
Cień.
Pękają ściany. Liście spadają z hukiem na ziemię.
Stoję w bezruchu. Nie wiem co czuję. Nie
wiem kim jestem.
Walą się mury. Płatki śniegu giną w
mroku.
Wciąż modlę się o lepsze jutro.
Pęka mi serce. Dusza rozdziera się w
niemym krzyku.
Zostały tylko gruzy. Cień duszy
wnikającej we mgłę.
piątek, 28 sierpnia 2015
Woda.
Morze łez.
Ocean smutków.
Płytkie jezioro współczucia innych.
Głębokie strumyki na przedramionach.
Odnalazła się na dnie.
sobota, 22 sierpnia 2015
Walka.
Chcesz
walczyć. Chcesz się buntować.
W
głębi serca wierzysz, że to może coś zmienić.
Zaczynasz robić ze swoim życiem coś nowego.
Na
początku wszystko się układa.
Walczysz.
Z
czasem pojawia się coś co niweczy twoje plany.
Nic
nie jest już takie jak dawniej.
Załamujesz
się.
Życie staje się koszmarem.
Walka
nie ma już sensu.
wtorek, 11 sierpnia 2015
To pozwala żyć.
Łzy ciekną
mi po policzkach. Słyszę tylko krzyki i nieustające pretensje, do mnie, bo to
przecież ja zawiniłam. Ja i tylko ja.
Nie widzę
powodu by żyć. Nie potrafię sobie z tym poradzić.
Nie płacz.
A co mam
zrobić? Upić się, zajarać czy się pociąć?
Co jest
lepsze od płaczu?
Tylko to
pozwala mi dalej żyć.
wtorek, 4 sierpnia 2015
Niewinność.
Lodowate krople deszczu mroziły jej uczucia w najbardziej możliwy sposób.
Nie czuła jednak chłodu.
Nie stłumiona wściekłość rozgrzewała jej duszę do czerwoności.
Z niewinnej istoty zamieniła się w żądną krwi postać bez imienia.
Nikt nie mógł czuć się przy niej bezpiecznie. A już w szczególności ON.
Mężczyzna, który zniszczył jej serce z siłą młota pneumatycznego.
Jego los został już przesądzony.
Nie czuła jednak chłodu.
Nie stłumiona wściekłość rozgrzewała jej duszę do czerwoności.
Z niewinnej istoty zamieniła się w żądną krwi postać bez imienia.
Nikt nie mógł czuć się przy niej bezpiecznie. A już w szczególności ON.
Mężczyzna, który zniszczył jej serce z siłą młota pneumatycznego.
Jego los został już przesądzony.
No name.
Roztrzaskane uczucia
Zmazane marzenia
Jeden krok w przód
Dziesięć kroków w tył
Żyjesz powietrzem
Żyjesz miłością
Żyjesz nadzieją
Żyjesz wspomnieniami
Widzisz ból krwawiące rany
Czujesz bezsilność
Odpychasz to od siebie
Zapominasz...
poniedziałek, 27 lipca 2015
Strata.
Otworzyła drzwi do pokoju, który od tak dawna nie widywał światła dziennego.
Babcia nie życzyła sobie, by ktokolwiek tam wchodził. Bała się, że to zakłóci ład i porządek jaki próbowała zbudować od tylu lat. Jednak tęsknota dziewczyny była silniejsza od zakazu. Pokój zasnuła ciemna mgła wspomnień . Rzeczy utrwaliły w sobie cząstki najbliższych, ale wokół nie wyczuwało się ich obecności. Pokój był pusty. Bez nich stracił swą duszę.
niedziela, 5 lipca 2015
Pozytywnie Zadziwiona część 2
Kolejny upalny dzień.. Słońce prażyło
niemiłosiernie każdą komórkę
odsłoniętego ciała. Od czasu do czasu powiewał lekki wietrzyk dając chwilę wytchnienia. Dwie
przyjaciółki spotykają się w umówionym wcześniej miejscu. Obie z pozytywnym
nastawieniem, kierują się ku dworcowi głównemu , gdzie muszą kupić bilety –
metropolitarne szkolne, po czym idą do toalety, oczywiście płatnej. Po chwili,
by zapełnić czymś czas, wchodzą do sklepu odzieżowego. Pogaduszki, oglądanie
ciuchów… Babskie sprawy.
Do ich uszu dochodzi odgłos kobiety,
oznajmiającej przez mikrofon, że pociąg do Gdańska Głównego właśnie wjeżdża na
peron pierwszy. Krótkie spojrzenie na zegarek :
- Mamy dwie minuty – wypowiedziane z
mieszaniną grozy i rozbawienia. Krótki bieg, w pośpiechu skasowane bilety i
zajęcie miejsca w pociągu. Ponad godzina jazdy składa się wyłącznie z picia
wody, rozmów oraz narzekania na aż tak okropny upał.
Na miejscu wychodzą z dworca po czym
podchodzą do taksówkarza , z zapytaniem „w którym kierunku powinnyśmy się udać
by znaleźć się na ul. takiej i takiej”
- Musicie iść tą ulicą – kierowca
pokazuje na ulicę przed nami – po czym skręcić w prawo i tam dalej w lewo.
Dziewczyny z uśmiechami pomaszerowały z myślą, że może jednak nie zabłądzą. Jednakże kolejna zapytana osoba,
stwierdza, że owa ulica, jest w zupełnie innej części miasta. Zawiedzione
zawracają i nagle słyszą nawoływanie kobiety, która następnie oznajmia, że
musiało jej się coś pomylić, i że nie orientuje się gdzie to może być. Jedna z
przyjaciółek zaczyna się lekko denerwować, ponieważ została umówiona na
konkretną godzinę w budynku, na tej właśnie ulicy, a odnalezienie jej okazuje się trudniejsze niż na początku.
Kolejna zapytana kobieta rozumie
sytuacje dziewczyn i dzwoni nawet do swojego ojca, a następnie do siostry, by
im pomóc. Udaje jej się zdobyć informacje i każe iść dziewczynom prosto oraz
pytać o urząd skarbowy, ponieważ znajduje się niedaleko szukanej ulicy. Kolejne
minuty marszu przebiegają na dalszym pytaniu ludzi, którzy kręcą tylko głowami
i powtarzają, że nie wiedzą. Dziewczyny chodzą, szukają, zawracają kilka razy,
po czym spotykają swoje zbawienie. Niski staruszek, trzymający dwie wielkie
siatki, patrzy na nie z uwagą i zaczyna tłumaczyć.
- Miłe piękne panie, muszą przejść
przez te pasy na drugą stronę ulicy, skręcić w lewo, przechodząc przez kolejne
przejście, po czym wejść po schodkach.
Dziewczyny uradowane stosują się do
rady staruszka.
- Mamy pięć minut .
- Biegniemy.
Przecinają w biegu dwa przejścia,
ignorując zdziwione spojrzenia kierowców, po czym wbiegają po schodkach. Po
drodze pytają jeszcze jedna kobietę, która potwierdza, że ta ulica, jest już
niedaleko. Zostały tylko trzy minuty.
- Jest! Widzisz?
- Jaki to miał być numer? Tu jest 49.
Szybkie przeszukiwanie telefonu…
- 49!
- To szybko. To tutaj! .
Kolejne wbiegnięcie po schodkach.
Zziajane wbiegają do budynku, z uśmiechami na twarzach.
To
jest niesamowite jak uprzejmość ludzi potrafi człowiekowi pomóc, w niemal
kryzysowej sytuacji. Oczywiście istnieją przypadki, kiedy ludzie ignorują
prośby o wskazanie drogi przechodzą w pośpiechu zajęci swoimi sprawami, albo
widząc dziewczynę z kilkoma teczkami,
nawet jej nie słuchając stwierdzają, że nie są zainteresowani.
Pomimo tego wierzę, że istnieją jeszcze
empatyczni ludzie, którzy wiedzą jak to jest się zgubić w wielkim mieście.
Gdyby nie ten przemiły staruszek, dziewczyny nie zdążyłyby na czas, a była to
sprawa niemal życia i śmierci. Być może zlitował się nad ich zawiedzionymi
minami, albo po prostu zachował się zgodnie ze swoim sumieniem.
Apeluję,
aby każdy zapytany o drogę, nie omijał tej osoby, tylko starał się pomóc jakoś
naprowadzić. Nigdy nie wiadomo czy tej osobie nie stało się coś złego bądź dotarcie na
miejsce jest la niej bardzo ważne. Pomagajmy sobie. A świat stanie się piękniejszy.!
poniedziałek, 29 czerwca 2015
Jeden Moment.
Była jak cień ... Nic nie znacząca osoba. Starała się być dobrą córką, dobrą uczennicą, dobrą przyjaciółką. To nie jej wina, że nikt tego nie doceniał. Nikt tego nawet nie widział.
Wystarczył jeden moment, by jej życie nabrało sensu. Jego uśmiech sprawiał, że wychodziła z cienia. Jedno tylko spojrzenie wystarczyło, by zapomniała o całym świecie.
Rzeczywistość okazała się inna. Przyjaźń, nieprawdziwa przyjaźń przysporzyła jej tylko smutną parodię miłości do niej.
sobota, 27 czerwca 2015
Dno.
Gorzkie dno rozpaczy.
Niesprawiedliwość puka do mych drzwi.
Źli ludzie czekają na swój moment.
A mnie brak już sił.
Im dalej tym ciężej...
Im bliżej tym dalej...
Jak mam sobie poradzić,
gdy szczęście jest tak nietrwałe?
środa, 24 czerwca 2015
Deszcz bębni o szyby...
Deszcz bębni o szyby w nieustającym rytmie, przyśpieszając bicie jej serca. Z każdą kolejną kroplą nasłuchuje innych odgłosów, które ulewa maskuje swym hałasem. Dając za wygraną, dziewczyna powraca do swojego ulubionego od niedawna zajęcia. Siada przy oknie owinięta w koc, by obserwować ludzi, śpieszących się w tylko im znaną stronę. Śledzenie życia innych odciąga ją od jej własnego problemu. Jednak z czasem zatraca się, zapominając, że jej życie jest tak samo ważne i nie aż tak zepsute. Wmawia sobie, że to tylko na chwilę, że gdy będzie chciała, wróci do dawnego rytmu. Nawet nie zauważa kiedy okłamywanie innych zamieniło się w okłamywanie siebie.
Pustka.
Nie możesz się skupić, nie możesz jeść, nie możesz się poruszyć.
Płaczesz, śmiejesz się, wpadasz w panikę, w głęboki dół bez perspektyw na przyszłość.
Dźwigasz się ostatkiem sił, wyzuty z uczuć.
Nic cię nie obchodzi.
O nic już nie dbasz.
piątek, 19 czerwca 2015
Nie chcę...
Nie chcę już martwić się tym co będzie za kilka tygodni, miesięcy, czy nawet lat.
Jestem już zmęczona ciągłymi złymi myślami, które czasem uporczywie krążą w mojej głowie, złośliwie nie pozwalając mi pomyśleć o czymś pozytywnie.
Czasem szukam schronienia u kogoś, kto jest powszechnie uważany za najpotężniejszą osobę w całym wszechświecie. Ale czy mnie słyszy? A jeśli tak, to dlaczego nie odpowiada?
Podarowanie człowiekowi wolnej woli miało na celu sprawdzanie go na każdym kroku, co dla niektórych okazuje się zgubne.
Przecież nie da się uszczęśliwić wszystkich.
Jestem już zmęczona ciągłymi złymi myślami, które czasem uporczywie krążą w mojej głowie, złośliwie nie pozwalając mi pomyśleć o czymś pozytywnie.
Czasem szukam schronienia u kogoś, kto jest powszechnie uważany za najpotężniejszą osobę w całym wszechświecie. Ale czy mnie słyszy? A jeśli tak, to dlaczego nie odpowiada?
Podarowanie człowiekowi wolnej woli miało na celu sprawdzanie go na każdym kroku, co dla niektórych okazuje się zgubne.
Przecież nie da się uszczęśliwić wszystkich.
środa, 17 czerwca 2015
Ucieczka.
Wiatr, rozwiewał jej kruczoczarne włosy. Powoli traciła siły, ale strach przed nim dodawał jej energii. W końcu udało jej się od niego uwolnić, choć musiała przy tym poświęcić całą swoją nadzieję.
Spadające krople, zaczęły ją otaczać z jeszcze większą intensywnością. Oddech uwiązł jej w gardle, klatka piersiowa zdawała się kurczyć, a nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Upadła z pluskiem na kolana w kałużę błota, uświadamiając sobie, że przed bólem nie da się uciec.
wtorek, 19 maja 2015
Pozytywnie Zadziwiona
Wyobraźcie sobie taką sytuacje:
Jest piękna pogoda, świeci słońca, odczuwalny jest tylko lekki wietrzyk.
Samochód jedzie z prędkością 50 km/h, zwalnia, skręca we wjazd na pewną posiadłość i nim kierowca czy pasażer zdąży się zorientować, lewe koło spada, natomiast auto od spodu uderza o coś bardzo twardego ...
Samochód jedzie z prędkością 50 km/h, zwalnia, skręca we wjazd na pewną posiadłość i nim kierowca czy pasażer zdąży się zorientować, lewe koło spada, natomiast auto od spodu uderza o coś bardzo twardego ...
Lekkie palpitacje serca.. Wzrok pasażera skierowany w prawo.
I wiecie co zobaczył? Podłużne betonowe coś za czym znajduje się mały rów, i co prawdopodobnie znajduje się też po lewej stronie.
Tak, stało się. Samochód w jednej małej części zawisł kołem nad "przepaścią" .
Właśnie to mi się dziś przytrafiło. Jednakże to nie ja byłam kierowcą. Miałam to szczęście, że nie zaproponowano mi prowadzenia auta - być może dlatego, że nie posiadałam przy sobie prawa jazdy, które tak na marginesie muszę zrobić.
Jednak co istotniejsze, w całej tej sytuacji urzekło mnie zachowanie ludzi. A konkretnie dwójki kierowców, która zatrzymała się, by sprawdzić czy nie potrzebujemy pomocy.
Pierwszym kierowcą była kobieta. Drobna, szczupła kobiecina, która nie zostawiła nas samych pomimo tego, że nie miała zbyt dużo czasu, tylko wyszła z samochodu, żeby zobaczyć co się stało i pomóc wymyślić jakiekolwiek wyjście z tej sytuacji.
Chwilę później zatrzymał się także mężczyzna, który dzięki swojemu opanowaniu w kilka minut wymyślił jak "wyciągnąć auto z opresji" i przeszedł do działania. Być może dzięki niemu autko wyszło z tego całe i zdrowe, bez ani jednej rysy.
Uprzejmość tych ludzi i nie egoistyczna postawa bardzo mnie urzekła. Gdy nasi wybawcy już odjechali, stałam chwilę na drodze zdumiona tym, że na świecie istnieją jeszcze tacy ludzie. Wiedzieli, że za pomoc nie dostaną niczego w zamian. Mogliśmy im tylko podarować wdzięczność, i jedno słowo - dziękuję. Bezinteresowność to największy skarb naszych czasów.
Jaki z tego morał?
Nawet najmniejszy gest może sprawić, że osoba, która potrzebowała pomocy będzie się uśmiechała przynajmniej przez resztę dnia. Zupełnie tak jak ja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)