Kolejny upalny dzień.. Słońce prażyło
niemiłosiernie każdą komórkę
odsłoniętego ciała. Od czasu do czasu powiewał lekki wietrzyk dając chwilę wytchnienia. Dwie
przyjaciółki spotykają się w umówionym wcześniej miejscu. Obie z pozytywnym
nastawieniem, kierują się ku dworcowi głównemu , gdzie muszą kupić bilety –
metropolitarne szkolne, po czym idą do toalety, oczywiście płatnej. Po chwili,
by zapełnić czymś czas, wchodzą do sklepu odzieżowego. Pogaduszki, oglądanie
ciuchów… Babskie sprawy.
Do ich uszu dochodzi odgłos kobiety,
oznajmiającej przez mikrofon, że pociąg do Gdańska Głównego właśnie wjeżdża na
peron pierwszy. Krótkie spojrzenie na zegarek :
- Mamy dwie minuty – wypowiedziane z
mieszaniną grozy i rozbawienia. Krótki bieg, w pośpiechu skasowane bilety i
zajęcie miejsca w pociągu. Ponad godzina jazdy składa się wyłącznie z picia
wody, rozmów oraz narzekania na aż tak okropny upał.
Na miejscu wychodzą z dworca po czym
podchodzą do taksówkarza , z zapytaniem „w którym kierunku powinnyśmy się udać
by znaleźć się na ul. takiej i takiej”
- Musicie iść tą ulicą – kierowca
pokazuje na ulicę przed nami – po czym skręcić w prawo i tam dalej w lewo.
Dziewczyny z uśmiechami pomaszerowały z myślą, że może jednak nie zabłądzą. Jednakże kolejna zapytana osoba,
stwierdza, że owa ulica, jest w zupełnie innej części miasta. Zawiedzione
zawracają i nagle słyszą nawoływanie kobiety, która następnie oznajmia, że
musiało jej się coś pomylić, i że nie orientuje się gdzie to może być. Jedna z
przyjaciółek zaczyna się lekko denerwować, ponieważ została umówiona na
konkretną godzinę w budynku, na tej właśnie ulicy, a odnalezienie jej okazuje się trudniejsze niż na początku.
Kolejna zapytana kobieta rozumie
sytuacje dziewczyn i dzwoni nawet do swojego ojca, a następnie do siostry, by
im pomóc. Udaje jej się zdobyć informacje i każe iść dziewczynom prosto oraz
pytać o urząd skarbowy, ponieważ znajduje się niedaleko szukanej ulicy. Kolejne
minuty marszu przebiegają na dalszym pytaniu ludzi, którzy kręcą tylko głowami
i powtarzają, że nie wiedzą. Dziewczyny chodzą, szukają, zawracają kilka razy,
po czym spotykają swoje zbawienie. Niski staruszek, trzymający dwie wielkie
siatki, patrzy na nie z uwagą i zaczyna tłumaczyć.
- Miłe piękne panie, muszą przejść
przez te pasy na drugą stronę ulicy, skręcić w lewo, przechodząc przez kolejne
przejście, po czym wejść po schodkach.
Dziewczyny uradowane stosują się do
rady staruszka.
- Mamy pięć minut .
- Biegniemy.
Przecinają w biegu dwa przejścia,
ignorując zdziwione spojrzenia kierowców, po czym wbiegają po schodkach. Po
drodze pytają jeszcze jedna kobietę, która potwierdza, że ta ulica, jest już
niedaleko. Zostały tylko trzy minuty.
- Jest! Widzisz?
- Jaki to miał być numer? Tu jest 49.
Szybkie przeszukiwanie telefonu…
- 49!
- To szybko. To tutaj! .
Kolejne wbiegnięcie po schodkach.
Zziajane wbiegają do budynku, z uśmiechami na twarzach.
To
jest niesamowite jak uprzejmość ludzi potrafi człowiekowi pomóc, w niemal
kryzysowej sytuacji. Oczywiście istnieją przypadki, kiedy ludzie ignorują
prośby o wskazanie drogi przechodzą w pośpiechu zajęci swoimi sprawami, albo
widząc dziewczynę z kilkoma teczkami,
nawet jej nie słuchając stwierdzają, że nie są zainteresowani.
Pomimo tego wierzę, że istnieją jeszcze
empatyczni ludzie, którzy wiedzą jak to jest się zgubić w wielkim mieście.
Gdyby nie ten przemiły staruszek, dziewczyny nie zdążyłyby na czas, a była to
sprawa niemal życia i śmierci. Być może zlitował się nad ich zawiedzionymi
minami, albo po prostu zachował się zgodnie ze swoim sumieniem.
Apeluję,
aby każdy zapytany o drogę, nie omijał tej osoby, tylko starał się pomóc jakoś
naprowadzić. Nigdy nie wiadomo czy tej osobie nie stało się coś złego bądź dotarcie na
miejsce jest la niej bardzo ważne. Pomagajmy sobie. A świat stanie się piękniejszy.!